PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=842826}

Spider-Man: Poprzez multiwersum

Spider-Man: Across the Spider-Verse
8,2 35 194
oceny
8,2 10 1 35194
8,0 39
ocen krytyków
Spider Man: Poprzez multiwersum
powrót do forum filmu Spider-Man: Poprzez multiwersum

Pierwsza część dała mi nadzieję, że może jeszcze jest szansa na wyciśnięcie czegoś interesującego z postaci Spider-mana. Z wyjątkowo pozytywnym nastawieniem zabrałem się za oglądanie dwójki. Nie spodziewałem się, że seans aż tak mnie wymęczy.
Początek historii poznajemy, zgodnie z dzisiejszymi skrajnie lewicowymi trendami wrzucania postaci pasujących do doktryny na pierwszy plan, z perspektywy Gwen. Nie miałbym z tym problemu, gdyby nie uderzano w widza stereotypowym gliniarzem służbistą i Spider-woman w ciąży. Bohaterka bohaterką, ale niezbyt mądre jest narażanie nienarodzonego dziecka podczas akcji. Ale co ja, wstrętny samiec mogę o tym wiedzieć?
Przenosimy się do świata Milesa. Nie zapowiada tragedii. Znajome hip-hopowe rytmy i klimat. Relacja bohatera z rodzicami ciekawie napisana. Ale nawet ten element twórcy musieli zepsuć, wrzucając tych scen zbyt wiele. Odnosiłem wrażenia momentami, że film mi się zaciął i oglądam jedno i to samo.
Pojawia się Gwen. Miles już wcześniej wyraźnie o niej marzył. Nie rozumiem do końca dlaczego. Nie miał z nią w poprzedniej części WYRAŹNIE bliższej relacji niż z resztą starej ekipy. Wątek ten staje się wobec tego okropnie płytki i TYPOWY. "Ja Miles, Ty laska!", jakby to ujął Johnny Bravo. "Spider-girl" w sekwencji wywołującej u widza oczopląs, przedstawia powód wizyty. Nic szczególnego. W połowie seansu Miles przenosi się do uniwersum Spidermana z Indii. I w tym momencie zaczyna się prawdziwy karambol głupot. Pierwsze pytanie - czy ktokolwiek z twórców był w Indiach, czytał o Indiach albo chociaż zna jakiegoś Hindusa, który wychował się w Indiach? Na początku zastanawiałem się - to Arabia Saudyjska? Może Egipt? Nie, raczej nie. INDIE! Przeciętny Hindus nie może nawet zobaczyć filmu, żeby skomentować. tak wyśmienite warunki mają w Indiach! To się nazywa ROBIENIE ZACHODNIM WIDZOM WODY Z MÓZGU! Następnie okazuje się, że Spot, który wcześniej był popychadłem i sam Miles potrafił z nim walczyć jak równy z równym, nagle wykorzystuje w walce znacznie trafniej swoje umiejętności i staje się gościem nie do zatrzymania! Kiedy tak obrósł w piórka? Nie wiadomo. Jego motywacja jest godna złola z lata 90. "Straciłem wszystko, to robota Spidermana!". Serio?! Nic lepszego nie dało się wymyślić?!
Po wszystkim trafiamy do bazy Spiderów. Okazuje się, że nie możemy dokonywać zmian w kanonie, bo uniwersum się rozpadnie. Dlaczego? Brzmi jak przekaz z "Terminatora 3", który a contrario poprzednich części głosił, że nie mamy wpływu na swoje przeznaczenie. Bardzo budujące. Inna spraw, że i tak już w poprzedniej części wpłynięto na rzeczywistość Milesa. W Indiach ratowano szarych ludzi. Aha, rozumiem! Ta zasada dotyczy tylko Spidermanów! Miles oczywiście się burzy i nie chce dopuścić do śmierci swojego ojca,. która zdaje się być dla niego nieuchronna. Tak przechodzimy do kolejnej głupoty.
CAŁA ARMIA SPIDERMANÓW, w tym wielu bardziej doświadczonych od głównego bohatera, nie daje rady go ująć. Jedyny reprezentującym jakąkolwiek wyższą wartość bojową jest Spider 2099. Choć Miles i tak dzielnie stawia mu czoło, mając na uwadze różnice rozmiarów i doświadczenia. W pościg rusza również Peter Parker z poprzedniej części, ale jest on w tej historii zupełnie zbędny. Jego wstawki humorystyczne z dzieckiem nie są ani urocze ani zabawne. Jego rozmowa z Milesem i tak nic nie daje, więc równie dobrze można by go było wyciąć z tego aktu i zostawić na epilog.
Główny bohater trafia, tak mu się wydaje, do swojego świata. Oczywiście zajmuje mu chwilę, nim zdaje sobie sprawę, że jest w błędzie. I NA RESZCIE zaczęło dziać się coś ciekawego! Scena by była świetna, gdyby nie wizyta Gwen u prawdziwych rodziców Milesa, którzy, nie zdając sobie sprawę, że jest on Spidermanem, zostawiają sprawę odnalezienia go Gwen. Bardzo opiekuńczy rodzice! To w końcu tylko nasz syn. Po co sami mamy go szukać?
Film zamyka zebranie przez Gwen dawnej ekipy i wyruszenie na pomoc Milesowi. Ciąg dalszy nastąpi.
Mam stanowczą prośbę - niech ktoś, komu się ten film podobał, jakoś mi to wszystko poskłada do kupy. Ja sam nie potrafię przełknąć tylu niedociągnięć. Ale może spojrzę na sprawę inaczej, gdyby nabrało sensu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones