PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10041299}

Gdy rodzi się zło

Cuando acecha la maldad
6,4 5 813
ocen
6,4 10 1 5813
7,1 14
ocen krytyków
Gdy rodzi się zło
powrót do forum filmu Gdy rodzi się zło

Może jestem za głupi na ten film. Może zbyt długo oglądałem hollywoodzkie papki. Ale nie lubię odkrywać drugiego, trzeciego, czwartego, piątego i n-tego dna. Lubię odkrywać zagadki, ale gdy tropy pozostawione przez reżysera mają sens. Demiana Rugnę kojarzę z "Nocnych istot" - średniego horroru, który miał przez pewien moment pomysł na siebie, ale potem gdzieś w trakcie się to wszystko rozjechało. Tutaj nawet nie wiedziałem, że to jego film, póki nie dotrwałem do napisów końcowych. I tak jak w tamtym horrorze, tak i w tym pan reżyser popełnił tyle gaf, że sam nie wiem co mam o tym sądzić.

Film celuje w folk horror, ale potem znów fabuła zmienia zwrot i potem jeszcze raz zmienia zwrot... Opowieść o opętaniach przez demona podana w zupełnie inny sposób, niż tradycyjne kino z tego nurtu rozłazi się w klimatach dramatu rodzinnego, klimacie z kina post apo i mieszanką "Evil Dead". Wygląda to dokładnie tak samo, jak w wypadku "Nocnych istot" - scenariusz z kilku etiud filmowych połączono w jeden film łączony postaciami, ale nie ma to sensu, ładu ani składu. Doprawdy, nie wiem o co chodziło z tym, że skoro dwóch farmerów znalazło zgnilca (czyli w realiach filmu - "opętanego", sama nie mogła go zabić). Nie rozumiem sceny z kozłami i dlaczego żona Ruiza zabiła go siekierą po zastrzeleniu kozła, a potem siebie. Nie rozumiem sceny, ze zjadaniem mózgu własnego dziecka oraz tego, w jaki sposób opętanie wywołało szaleństwo w mieście do tego stopnia, że "wdrożyli protokół". Wreszcie o co chodziło z tym zakonem Mirthy i jak walczyli z opętanymi...
Horror potrafi straszyć niedopowiedzeniami tylko wtedy, gdy mamy już jakąś układankę z fabuły i brakuje nam pewnych elementów. Tutaj wygląda to tak, jakby ktoś wyj****ebał puzle z pudełka i losowo je ze sobą połączył. Nie ma tu jakiejś logicznej całości. Po prostu odnosi się wrażenie, że scenariusz filmu powstawał mega losowo: tutaj damy bohaterów jak się kłócą, zbliżenie na psa, po czym ten rozrywa twarz córce jednej z bohaterek, albo damy myk z tym, że bohater jedzie autem, widzi dziwnie kuśtykającą kobietę z kimś na ręku, po czym patrzy, a ona wyżera wnętrzności swojego dziecka... Naprawdę, ciężko jest mi opisać te nielogiczności fabularne. Może nawet nie nielogiczności, o ile epatowaniem efektami gore bez żadnego widocznego celu. Nie mamy nawet zarysowanego cienia tego, po co bohaterowie uciekają z regionu, w którym jest opętaniec. Nie wiemy, dlaczego demona nie można zabić ze strzelby gdy jest w czyimś ciele. Nie wiemy, czym był ten zakon Mirthy i czemu brak prądu pozwalał "ukryć" się przed ciemnymi siłami. Rola Demiana Salomona jako brata głównego bohatera równie dobrze mogłaby nie istnieć - nie wnosi zbyt wiele do scenariusza.

Film jest słaby, jeszcze gorszy niż tegoroczny "Baghead". Totalnie gubi klimat, fabuła nie trzyma się kupy i właściwie jedynie przyłożono się do efektów gore. Nie wiem, czy żyjemy w czasach hipsterskich krytyków, ale nie rozumiem, jak film grozy który nie bawi się suspensem, z historią zrobioną na przysłowiowy odp13rd0l, bez wyjaśnienia cienia zagadki dlaczego bohaterowie postępują jak postępują, zgarnia tak wysokie oceny. Naprawdę jest to średnie jakościowo kino. Liczyłem że wystawię ocenę podobną do "The Witch" z 2015 czy "To przychodzi po zmroku", ale więcej niż 3/10 postawić się nie da. Pochwalić należy efekty specjalne, ale to wszystko. Nie da się tylko używając wyłącznie ich stworzyć świetne kino.

PS. Niech mi ktoś wytyłumaczy fabułę, bo ja niestety jej nie skumałem.

ocenił(a) film na 8
drill90

Siłą tego filmu jest wrzucenie w wir wydarzeń. Bez wyjaśnienia co, jak, skąd i dlaczego. Taki trochę big brother z kamerą śledzącą losy zdesperowanych braci. Na obudowanie historią przyjedzie pora, gdy znajdą się pieniądze na sequel/prequel. Moim zdaniem jest to taki trochę krzyk rozpaczy reżysera: "Chcę grać w wyższej lidze, wyrwać się z zabiedzonej Argentyny". Tragedią dzisiejszej kinematografii jest to, że ludzie oczekują łopatologicznego wyjaśnienia tego, co się właśnie dzieje na ekranie. Porównam ten film do Obcego z 1979. Też nie wiadomo było, co to za istota, jakie ma motywy, co za android na pokładzie, co za firma Weyland-Yutani, co to za wrak, co to za Engineer, itp. itd. Jak się wtedy czuli ludzie po seansie?

streamus

no moim zdaniem właśnie pozwolę sobie nie zgodzić z tą opinią. Przede wszystkim dlatego, że po pierwsze co tam pan reżyser uważa to zarówno Ty jak i ja nie wiemy (nie czytałem z nim wywiadów, więc nie wiem czy faktycznie kręcąc takie kino chce zaistnieć w szerszej społeczności widzów, także tych w Stanach i przez to zaistnieć na tamtejszym rynku). Po drugie - dysponując znacznie mniejszym budżetem można wciąż nakręcić dobre filmowe straszydło - niekoniecznie szukając innowacji w gatunku. To wciąż może być garść schematów poukładana we właściwy sposób i też będzie straszyć. Po trzecie: "Na obudowanie historią przyjedzie pora, gdy znajdą się pieniądze na sequel/prequel" - otóż nie... Weźmy taki zeszłoroczny "Mów do mnie" (dla mnie to taki lepszy średniak, choć niektóre protale okrzyknęły go horrorem dekady), stosujący pewne innowacje w tradycyjnej formie opowiadania o demonach/duchach. Tam historia została sensownie przedstawiona, nie bawiono się w prawo sequela/prequela (zakończenie wciąż pozwala na zarówno jedną, jak i drugą formę filmową) i nie bawiono się w koncept "coś dorzucimy do scenariusza, a potem widz sobie dorobi sam interpretację", bo to byłoby bez sensu. Za przykład weźmy inny film - Lynchowską "Zagubioną Autostradę". Teoretycznie masz tam pomieszanie z poplątaniem, ale jak poukładasz sobie wszystkie klocki i wskazówki pozostawione przez reżysera, interpretacja tego filmu będzie tylko jedna a to też głównie dlatego, że Lynch do spółki z Giffordem wiedzieli, o czym chcą napisać film. Tutaj tego nie ma, a cała ta historia wydaje się być pisana wręcz "na kolanie" - ot "wpieprzmy tu dwóch farmerów, dajmy na to że to są bracia... Znajdują zwłoki, a następnie...". Dopisywano tak resztę na zasadzie, że "a może będzie pasować". Wystarczy jeszcze wspomnieć o regułach świata przedstawionego. Horrory to gatunek łączący to, co wydaje się być przyziemne z czymś obcym, nieznanym (niekoniecznie np. jakimiś bytami nadprzyrodzonymi czy zombiakami albo innymi zarazami... Choroby psychiczne będące kanwą wielu filmów są niby "ludzkie", ale jednocześnie dla wielu ludzi to wciąż temat tabu). Jako widz, lubię wiedzieć chociaż poszlakowo, czemu na ekranie dzieje się to, co się dzieje. Tutaj nie mamy o tym nic powiedzianego. Po prostu historia rozrasta się od jednego opętańca do wielu na ekranie i rozpadzie świata, ale dlaczego i po co, nie ma opisanego nawet śladowo. Kim jest owy demon, który (w końcu) się narodził? To Antychryst, czy jakiś piekielnik spod znaku kabalistycznych ksiąg? Wreszcie - skoro opętywał innych, po co mu cielesna forma i to zaraz po zabiciu Uriela przez Pedro??? I nie chodzi tu o "łopatologiczne wyjaśnienia", tylko nawet jakiekolwiek poszlakowe wyjaśnienia.
No i wisienka na torcie (lub "truskawka na torcie" - co kto woli :D ): tzw. "drugie dno". A w zasadzie jego brak. Film nie jest żadną metaforą czegokolwiek (np. stanu Argentyńskiego społeczeństwa) serio. Nie jestem żadnym krytykiem filmowym, ale dla mnie jako odbiorcy horror ma przede wszystkim straszyć lub niepokoić (niekoniecznie przy użyciu jumpscare'ów czy masy efektów gore wylewających się z ekranu mających za zadanie wywołać odruch wymiotny lub szokować widza a tutaj po prostu wieje nudą) i ma posiadać sensowną historię - to ona jest siłą każdego gatunku filmowego. "Gdy rodzi się zło" to przykład czegoś, co gdyby było rzeźbą lub obrazem, byłoby dziełem tzw. "sztuki nowoczesnej", które w procesie twórczym u artysty nie miało żadnego szerszego znaczenia, a któremu potem na ekspozycjach przypisuje się znaczące interpretacje. Krytycy filmowi wręcz właśnie spuszczają się nad tym filmem, że to "takie, nietuzinkowe kino, powiew świeżości w gatunku, nie dla plebsu, posiadające wiele znaczeń" ale dla mnie takie opinie są bezwartościowe - zadaniem filmu jako nośnika opowieści było zawsze przedstawiać jakąś historię, którą w ten czy inny sposób można zrozumieć (wyjątkiem jest oczywiście typowe kino artystyczne, ale w wypadku tego filmidła nie mamy z nim do czynienia). Tutaj upchano po prostu garść niewspółgrających ze sobą pomysłów i próbuje się to wciskać ludziom jako "kino dla ambitnych". Przykro mi, ale "Gdy rodzi się zło" filmem z tego gatunku kina nie jest. Miałem podobnie przed kilkoma laty z "Midsommarem" od Ariego Astera (tylko tamten film był jeszcze gorszy, niż ten), gdzie niektórzy bronili tej kupy g*ówna, że to takie świetne i ambitne kino, tylko ludzie oglądający go i wystawiający ocenę 1/10 lub 2/10 mają IQ banana i najlepiej to niech idą się powiesić, a nie pisać na forum. Słabizna, nawet opakowana w atrakcyjną lub "ambitną" formę, zawsze pozostanie słabizną. I tak też jest w tym przypadku. Szkoda, bo trailer jest naprawdę atrakcyjny i może zainteresować widza.

ocenił(a) film na 8
drill90

"Co tam pan reżyser uważa to zarówno Ty..." - obejrzałem kilka wywiadów, których udzielił zachodnim kanałom zajmującym się tematyką horroru, więc mniej więcej wiem. "Film nie jest żadną metaforą czegokolwiek" - jest metaforą argentyńskiego społeczeństwa, zawiera też sporo lokalnych smaczków. Wnioskuję to po kilku tysiącach postów, które przeczytałem na reddit, również tych napisanych przez rodaków reżysera.

streamus

serio przeczytałeś kilka tysięcy postów na reddicie odnośnie tego filmu? Szacun :)

streamus

Nie, tragedią jest to, że pojawia się jakiś argentyński zj...b,  który ma zero pomysłu na fabułę za to serwuje pełen pakiet rozmaitego gore które może wydać z siebie byle cymbał bo to w żaden sposób nie podlega pod akt tworzenia. Uwielbiam horrory, to dla mnie gatunek filmowy nr 1 ale nienawidzę różnej maści skur....synów, których jedyną ambicją jest pokazywanie krwi i flaków. 

R_K_4

a co przestraszyles sie? poruszylo cie to? ;,,,(((

drill90

mam dla ciebie odpowiedz, jestes po prostu za glupi na tego typu filmy, obejrzyj sobie avengers

ocenił(a) film na 9
drill90

Teraz to ja nie kumam. Napisałeś składnie, co oznacza, że nie jesteś idiotą, ale wymieniasz oczywiste sceny, których nie skumałeś np. z kozłem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones