Gdzie niby to "społeczne oburzenie" i jego "ciążenie nad związkiem"? Film kończy się tam, gdzie historia opisywana na Filmwebie (i w innych miejscach sieci) powinna się dopiero zacząć!
Opowieść jest ciekawa i cieszę się, że obejrzałam "Effie Gray" (zwłaszcza że teorie Ruskina musiałam niegdyś znać na pamięć i fajnie zobaczyć, że był istotnie tak nadęty, jak mi się wówczas zdawał). Tylko dlaczego serwisy filmowe nas spoilerują? Nieładnie, zepsuliście mi seans.
właśnie, śmieszny opis, oburzenie mogło być tylko, że film się skończył, oj bidulki zagalopowali się ;-P
Widocznie ktoś opisywał film bardziej na podstawie prawdziwej historii niż na podstawie filmu, a to błąd, to prawda, bo akurat ten wątek nie został ujęty w filmie.
Szkoda właśnie, że ten film kończy się w takim miejscu. Miałam ochotę obejrzeć zmagania Effie z unieważnieniem małżeństwa i zawarciem nowego, z tym całym wykluczeniem społecznym... Może właśnie przez ten błędny opis na FW? :P A tak dostaliśmy milion ujęć smutnej Effie, które niewiele wnosiły do całości, bo były powtarzalne. Sam wątek miłości do Millaisa też mógł być lepiej poprowadzony. Szkoda, bo potencjał w tej historii jest wielki, ale nie wykorzystano go należycie ;/
Jestem tak samo rozczarowana, bo obejrzałam go w sumie tylko dla wątku zmagania się z taką precedensową sprawą i trochę przez Emmę Thompson. Wielka szkoda i nieporozumienie.
Przede wszystkim ten opis jest zupełnie nietrafiony, czy wręcz mylny. Nie o tym jest film. Zmieńcie to czym prędzej bo zniechęca i wprowadza w błąd.
[SPOILER]
Gdyby ktoś chciał opisać film zgodnie z jego treścią, nie byłoby czego opisywać. Smutne życie kobiety u boku skostniałego męża. Ten opis, który jest, zachęca. Oczekiwałam czegoś bardziej dynamicznego - problemów z rozwodem, sądu (miło byłoby zobaczyć rozprawę z tamtych czasów), wspomniane wykluczenie społeczne, ale niestety. Jak przedmówcy mam wrażenie, że film skończył się tam, gdzie powinien się zacząć.